podstawowe atuty to rzecz jasna występ Bowiego i Rosanny Arquette. nic wielkiego, ale ogląda się przyjemnie, tym bardziej, że można się napatrzeć na tą parę.
Zgadzam się z Tobą.
Jest w tym filmie kilka przezabawnych scenek, do których bardzo często wracam. Moją ulubioną jest oczywiście scena na plaży, kiedy David Bowie odsłania brzuch i odrywa przyklejony taśmą klejącą pistolet, niemiłosiernie przy tym krzycząc ;) Uwielbiam też moment, kiedy Bowie wyżywa się w chłodni na martwym kurczaku, wszystkie sceny ze zmanierowanym barmanem-gejem czy scenę napadu z wyskakującymi ze stanika ostrzami... To naprawdę lekka i przyjemna komedia w dobrym, starym stylu.